Przy projektowaniu najlepszego rozwiązania dla klientów pojawia się arcytrudne pytanie: „panie Piotrze, jaka powinna być odpowiednia dla mnie suma ubezpieczenia? „
Do rozwikłania tej „zagadki” posłużę się przykładem drugiej przyczyny zgonów w Polsce, czyli nowotworami złośliwymi. Mimo coraz częstszych przypadków zachorowania na tą chorobę wciąż (i całe szczęście!) niewielu klientów ma z tym bezpośrednie doświadczenie. Dodatkowym kłopotem jest to, że ci, którzy mieli styczność z kosztami, jakie mogą pojawić się przy tej chorobie mają to doświadczenie bardzo zróżnicowane i trudno porównywalne. Raz, że rodzajów nowotworów jest mnóstwo, a dwa, że każdy miał szczęście lub „szczęście”– bo miał znajomości lub ich nie miał, bo diagnostyka była szybka i dostępna albo była spóźniona i niepełna, bo trafiło się na lekarzy korzystających z najlepszych metod leczenia albo na zwykłych konowałów chemią raczących bez umiaru i zastanowienia. Wreszcie, jedna osoba miała super nowoczesne leczenie całkiem bezpłatnie, a inna musiała głęboko sięgnąć do kieszeni, zapożyczyć się czy organizować zbiórki. Nawet pochodząc z najlepszej rodziny lekarskiej czy mając „niewiadomojakie” znajomości nie wiemy, co nas tak naprawdę może czekać, gdy zachorujemy. Nie wiemy, czy nagle NFZ nie cofnie finansowania albo nie nakaże leczyć metodami stosowanymi 30 lat temu. Zbiórki na takim siepomaga.pl są najlepszym dowodem na aktualny poziom naszej służby zdrowia…
No to jak się ubezpieczyć? Zanim do tego przejdziemy zastanówmy się, ile kosztuje leczenie raka. Pomocą niech posłuży artykuł sprzed 3 lat z Gazety Wyborczej*. Nie sądzę, by koszty miały się znacząco zmienić, tzn. zmniejszyć, szczególnie w irracjonalnej epoce pandemii, więc zacytuję kilka wybranych sum z tego artykułu:
– 759000 zł – tyle kosztuje pięcioletnia kuracja herceptyną (90 podań) u pacjentki z rozsianym nowotworem piersi. Jedna ampułka leku kosztuje 2812 zł. Przy jednym podaniu trzeba użyć trzech ampułek, co oznacza koszt ponad 8436 zł. U pacjentek, którym wycięto guz, standardowa terapia to 18 podań, co daje kwotę prawie 152 tys. zł;
– 480000 zł – kosztuje 6-miesięczna terapia chemioterapii z użyciem obinutuzumabu – leku stosowanego w białaczce limfocytowej.
– 380000 zł – 19365 zł kosztuje jedna fiolka (10 ml) ipilimumabu – leku stosowanego u chorego z nieoperacyjnym czerniakiem. Jedno podanie to minimum pięć fiolek (pacjent ważący 70-80 kg), czyli ponad 95 tys. zł. Schemat leczenia to cztery podania w trzytygodniowych odstępach, co daje łączną kwotę 380 tys. zł.
– 250000 zł – płaci NFZ za przeszczep szpiku od dawcy niespokrewnionego. Przeszczepy stosuje się przede wszystkim u chorych na białaczkę. Przeszczep szpiku od kogoś z rodzeństwa to 125 tys. zł, a koszt autotransplantacji (przeszczep szpiku pobranego wcześniej od samego chorego) to 53 tys. zł.
– 28500 zł – kosztuje operacja u pacjenta z nowotworem jamy ustnej, gardła lub krtani. Cena obejmuje wycięcie chorych tkanek i ich rekonstrukcję oraz sześciotygodniowy pobyt pacjenta w szpitalu.
– 24500 zł – kosztuje pełne leczenie radioizotopami pacjentów z przerzutami do kości.
– 16000 zł – kosztuje operacja usunięcia guza trzustki.
Podkreślam, jest to ledwie kilka, przypadkowo wybranych terapii. Trzeba do tego dodać koszty leków osłonowych i odżywek (najczęściej nierefundowanych), rehabilitacji, dojazdów na zabiegi. Mogą pojawić się ubytki w dochodzie (choćby przez zwolnienie poszpitalne, które wynosi 70 lub 80% dochodów), konieczność zmiany trybu pracy na bardziej oszczędny, może się też okazać, że po powrocie do pracy po długim zwolnieniu nasze miejsce zajął ktoś inny i teraz czeka nas innego rodzaju zwolnienie…
Na to wszystko potrzebne są pieniądze i to niemałe i jak na dłoni widać, że często spotykana w popularnych ubezpieczeniach grupowych suma ubezpieczenia na poziomie 3000-7000 zł na okoliczność poważnego zachorowania jest po prostu, przepraszam za słowo, śmieszna. To jest iluzja ubezpieczenia, ułuda, a nie ubezpieczenie! A tyle osób twierdzi, że „ma w pracy świetne ubezpieczenie grupowe”! Zostawię to bez komentarza… Albo nie – jeden z najbliższych tematów poświęcę na pokazanie ukrytych możliwości ubezpieczenia grupowego (bo wcale nie musi to być złe ubezpieczenie!!!).
No, Kobylański, powiedz wreszcie: na ile się mam ubezpieczyć?!
Po pierwsze, żebyś czuł co miesiąc, że płacisz za coś konkretnego, wartościowego. Musisz to czuć! To podstawa. Po drugie, moje doświadczenie wskazuje, że kwota ubezpieczenia powinna być wypadkową dwóch-trzech rzeczy:
- zarobków,
- kosztów leczenia,
- osobistego doświadczenia (jeśli jest).
Ad. 1. Niezależnie ile zarabiasz, musisz mieć poduszkę finansową na minimum 2 lata (optymalnie 5 lat). Jak masz kasę odłożoną na taki cel (i tylko taki, przynajmniej na czas kariery zawodowej), to ok, gratuluję i zazdroszczę (szczególnie jak masz na dłuższy, optymalny czas). Policzmy: powiedzmy, że zarobki masz 5000 zł, mnożysz przez 24 miesiące i okazuje się, że ta poduszka (czyli suma ubezpieczenia) powinna wynosić minimum 120000 zł.
Ad. 2. Wg raportu „Koszty nowych technologii lekowych w leczeniu najczęściej diagnozowanych nowotworów” przygotowanego w 2019 roku przez Uczelnię Łazarskiego** średni koszt leczenia nowotworu złośliwego to 43107 zł. Kwota ta oczywiście nie obejmuje kosztów „okołoleczniczych”, czyli niezwykle ważnej diagnostyki, leków osłonowych, odżywek, utraty dochodów etc. etc. Sama diagnostyka to często wydatek kilku-kilkunastu tysięcy złotych (całe szczęście, że za całe 10 zł możesz zapewnić sobie to poprzez odpowiednią opcję do swojej polisy). Trzeba też pamiętać, że najczęściej spotykanym nowotworem złośliwym jest stosunkowo niedrogi w leczeniu nowotwór piersi (co obniża średni koszt leczenia pojedynczej choroby). No dobra, generalnie znów oscylujemy wokół kwoty 100-150 tys. zł.
Ad. 3. Ze względu na tajemnicę ubezpieczeniową nie chciałbym przywoływać historii moich klientów. Ale (niestety) mam osobiste doświadczenie z bliską osobą chorą na nowotwór. Był to nowotwór złośliwy krtani, który wraz z naświetlaniami i chemią spustoszył organizm i uniemożliwił spożywanie pokarmów tradycyjnym sposobem (przez usta). O kosztach terapii i diagnostyce nie ma co pisać (bo wszystko było złe i mocno spóźnione), napiszę tylko o jednym koszcie: odżywce wysokoenergetycznej dojelitowej. Koszt jednego opakowania Nutrisonu (1250 kalorii) wynosi ok. 25 zł. Dziennie spożywa się 1-2 opakowania, czyli miesięczna kuracja to wydatek 750-1500 zł! I tak przez wiele miesięcy! Tylko na ten jeden specyfik! A co z resztą?!
Zastanów się. Pomyśl, jak byłoby w Twoim przypadku?
W ten lub zbliżony sposób możesz samemu policzyć potrzebną sumę do innych rodzajów ubezpieczeń: od poważnego zachorowania, od kalectwa czy niezdolności do samodzielnego życia. Ba! Identycznie liczy się potrzebny kapitał na prywatną emeryturę! Pamiętaj wszakże o jednym – niezależnie ile zarabiasz i jakie masz zobowiązania, minimalna suma ubezpieczenia – jak by nie liczyć! – zawsze będzie oscylowała wokół 100 tys. zł. MINIMUM!!!
A jakie jest Twoje ubezpieczenie? Sprawdź koniecznie pókiś młody i zdrowy, czyli najlepiej już DZIŚ!
Panie Piotrze, nie ma już czegoś takiego,ak „służba zdrowia” (sformułowanie użyte na początku tekstu)… że nie ma w praktyce, bo „padła”, to wiemy. Ale teraz ten „nibysystem” nosi nazwę „OCHRONA ZDROWIA”.